Freitag, 12. Oktober 2012

Comenius - jak to sie robi?

Doswiadczenie kazdego Comeniusowca jest inne chociazby dlatego, ze program ten jest rozciagniety na cała Unie Europejska i roi sie w nim od estonskich, hiszpanskich, brytyjskich, polskich Panow Hanow, Alich, Soroschow czy Janow-Paulow. W kazdym kraju, miescie, szkole inny jest chociazby stopien autonomii, jaki otrzymuje praktykant, inny zakres jego praw i obowiazkow dyktowany bardzo czesto rozna nadorowa mentalnoscia (Znam przypadek asystenta, ktory wyjechał do Hiszpanii, w pierwszym tygodniu dostał do reki swoj plan lekcji przez siebie PROWADZONYCH, a jak stwierdził, ze przeciez jeszcze nawet nie widział tych klas powiedziano mu, ze sobie poradzi, bo przeciez to sa tylko cwiczenia na słuchanie:).

Ogolnie to jest tak: najpierw przyjezdza sie do obcego kraju, gdzie kompletnie wszystko jest nowe. Wszelkie proby wyobrazenia sobie przed przyjazdem jak bedzie i tak nie maja sensu, bo zawsze jest kompletnie inaczej niz sobie wyobrazalismy. Najpierw wiec przyjezdza sie do kraju i wprowadza do mieszkania, ktore przez kolejne poł roku badz rok bedzie sie nazywało swoim domem.

Potem przychodzi czas na poznanie szkoły i przyszłych kolegow z pracy. Pierwsze zajecia i uczniowie otwieraja okres, w ktorym wszystko co robimy robimy pierwszy raz w zyciu. Pierwszy raz nauczamy nowe dzieci, pierwszy raz jemy w stołowce z obiad z nowymi kolegami az wreszcie kiedys pierwszy raz bedziemy mogli sie do nich odezwac w ich narodowym jezyku (chyba ze juz ten jezyk znamy).

Kropek obecnie jest na etapie: "Ja i MOJA szkoła". Etap ten charakteryzuje sie tym, ze jak Kropek chce potuptac do Yurija na ploty, nie musi juz otwierac swojego magicznego kalendarzyka, zeby sprawdzic w ktorym pokoju urzeduje Yuri oraz tym, ze Kropek umie juz naprawiac holenderskie kopiarki, a dzieciaki podchodza do niego na przerwach zeby pogadac :)

Czego Kropek tak jeszcze nie do konca ogarnia to multikulti.  Np imiona. No bo jeszcze jak uczen ma na imie Faduza, Pim czy Sorosch to spoko, gorzej jak ma jedno z tych pieknych niesamowicie krotkich tureckich imion z mnostwem umlautow drinne to po prostu nie ma opcji wymowic cos takiego za pierwszym razem prawidłowo ... albo np czasem jest tak, ze Kropek jest cool, nauczy sie ładnie, a za tydzien znowu staje przed tym samym probleme ... ech ;)

W ogole Holandia jest pod tym wzgledem dosc specyficzna. Ostatnio np na lekcje przyszła nowa dziewczynka, ktora Kropek miał nauczac niemieckiej wymowy. Dziewczynka, jak sie Kropek dowiedział, pochodziła z Senegalu (Sandomierz, to Kropek, spoko - kojarzy, ale Senegal?;)). W trakcie nauczania dosiadła sie do nas druga uczennica i zaczełysmy gadac, Kropek w sumie teoretycznie wiedział, ze czesc tych dzieci jest imigrantami, ale tak jakos sie jak dotad tym faktem specjalnie nie zajmował az tu nagle Kropek nieopatrznie zapytał uczennice skad pochodzi i dowiedział sie Folgendes: Otoz rodzice dziewczynki sa gruzinami, ktorzy przeprowadzili sie do Rosji, gdzie ona sie urodziła. Kiedy miała cztery latka rodzice wyjechali z nia do Holandii, a tak w ogole to z kolei jej dziadkowie mieszkaja w Niemczech, a jej facet jest syryjczykiem ... no! :) To tak juz na starcie ich przyszłe dziecko bedzie miało ok 5 narodowosci ;) I tak Kropek doszedł do wniosku, ze z ta swoja w sensie ich ilosci "tylko" polskoscia to jest jednak nudny :D

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen