Montag, 7. Januar 2013

Co my mamy, a wy nie i jak nam/wam się z tym/ bez tego żyje :)

czyli:


Holenderska kulturówka, część trzecia:


Jak już Kropek niegdyś wspomniał, Holandia jest krajem wysoce nielogicznym, w sensie na codzień. Bogatym w rzeczy, których spokojnie mogłoby tu nie być i pozbawionym tych, które Kropek uważa za życiowe basiki ;)

Zjawiskiem nieznanym w Holandii jest np. poczta. Obywatel chcąc wysłać dajmy na to list miłosny do wybranki swego serca musi się udać do ... supermarketu, którego częścią są takie ... parapocztowe okienka. Kropkowi wytłumaczono, że rząd holenderski polikwidował poczty żeby oszczędzić pieniądze ze Skarbu Państwa.

To co w tym kraju (tak jak w kraju Kropka) leży na pysku to opieka zdrowotna. Ubezpieczenie podstawowe kosztuje tu tyle, że jakby Kropek się na nie szarpnął zostałoby mu na życie ... mało, co zresztą jest nie tylko problemem Kropka, ale i innych mniej majętnych obywateli. O opiece zdrowotnej Kropek jeszcze napisze, bo jest to zjawisko absolutnie niezwykle porypane ...

Kolejnym mega-ciekawym zjawiskiem jest tutejszy język będący ekstremalnie uproszczoną pod każdym względem wersją niemieckiego. Niejednokrotnie próbował Kropek obczaić jakieś słowo lub wyrażenie, którego w tym języku po prostu NIE MA :O

Jedzie sobie Kropek np ostatnio z Alim samochodem do domu i nagle odczuwa w konwersacji potrzebę użycia nieznanego sobie dotąd wyrażenia. Pyta więc Alego: "Drogi mój kochany człowieku - jak jest po niderlandzku: Wszystko mi jedno / Jest mi to obojętne (w sensie, czy pojedziemy w prawo czy w lewo...)" Po dłuższej chwili zastanowienia Ali stwierdził: "Het is niet belangrijk". No świetnie, ale to znaczy: "to nie jest ważne" a to nie to samo! No i żeśmy się nie dogadali :D

Albo słowo "gleichfalls" = "wzajemnie". Wprawdzie Han powiedział Kropkowi takie niderlandzkie słowo, które to oznacza, ale dalsze doświadczenia pozwalają mu sądzić, że zna je tylko jego Jaśnie Oświecony Opiekun. Kropek pozostał więc przy ubogiej słowotwórczo wersji "Tobie też" :)

W języku holenderskim są z drugiej strony synonimy, których nie potrzebuje żaden język. Np zaimki osobowe, które (oprócz zaimka "ik") holender może powiedzieć na 2 różne sposoby. Kropkowi wyjaśniono teoretycznie, że chodzi o to, że jedna z wersji jest bardziej ... wskazująca, w sensie TO TY to zrobiłeś! Kropka to jednak nie przekonuje, poza tym w kontakcie ze swoimi holendrami przekonał się, że to rozróżnienie jest znane wyłącznie mistycznemu stworzycielowi języka holenderskiego.

Kolejny przykład: w każdym normalnym języku jest jedno słowo na zjawisko rodziny. Holendrzy odróżniają natomiast słowo "familie" od słowa "gezin" (rodzina atomowa - w sensie rodzice i dzieci:) Tyleż cool co niepotrzebne nikomu!

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen