Mittwoch, 16. Januar 2013

Ten świat mnie przyjął vandaag :)

Dzisiaj Ali - Kropka master - podwyższył Kropkowi z rańca ciśnienie na 300 stopni, a było to tak ... 

Kropek wytuptawszy w mieszkania uświadomił sobie, że nie ma readera dla dzieci Alego, a tylko ten dla dzieci Hildzi ... Ale, co tam - myśli sobie Kropek. Po pierwsze dzieciaki mają dziś prezentację, a po drugie to jest godzina Kropka mentora, więc cośtam z nimi zrobi - SPOKO! Kierunek - autobus

Kropek jak otrzymuje 15 minut przed rozpoczęciem lekcji telefon od swego mentora to ten mentor jakoś dziwnym trafem NIGDY nie dzwoni, żeby powiedzieć Kropkowi jaki jest wspaniały i jak się cieszy że za 15 minut go zobaczy ... i tym razem tak NIE było :) 

Znacie ten syndrom jak się człowiek rano budzi i dochodzi do wniosku, że jest jeszcze wcześnie, zasypia na 5 minut i potem nagle nie jest już tak wcześnie? ;) No i właśnie Alemu zrobiło się to dzisiaj, co dla Kropka oznaczało jedno - eine McGywer - Stunde :/ - godzina bez NICZEGO z klasą, z którą normalnie Kropek ma kontakt raczej rzadki ... Było SUPER! To znaczy po tym jak Kropek zaocznie dostał zawału ;) dziś po w sumie 6 godzinach z młodymi prawdziwie odczuł, że ten świat go przyjął, że w pewnym sensie do tej rzeczywistości należy :)

Na sen ... ;)

Kiedy człowiek śni to generalnie trudno mu się zorientować, że to co się dzieje, dzieje się we śnie a nie na jawie. Ale czasem ludzie, o których śnimy, robią w snach rzeczy, których nie robią / do których nie są zdolni na codzień, co powoduje u nas przebłysk typu "Coś tu jest nie tak..." Na przykład dzisiaj ...

Nieprzyzwoicie przystojny syryjczyk (typ rosyjskiego terrorysty - MÓJ typ!!!:)) o imieniu Juan / Ivan (wersja holenderska - jak holendrzy na nią wpadli - trudno powiedzieć;) zagadnął Kropka przed lekcją bardzo poprawnym polskim ... Pierwsza reakcja - nieee, to mi się śni :) Kropek więc, w myślach pogrążon będąc spokojnie sobie do nich powrócił obdażając Juana ilością uwagi należną każdej sennej marze ;) "Duch" jednak nie poddał się i po lekcji ponownie rozpoczął rozmowę próbując Kropkowi jeszcze wmówić, że tego naprawdę jak na obcokrajowca bardzo dobrego polskiego nauczył się ... tak o! W Holandii.
No way - pomyślał Kropek i postanowił kontynuować śledztwo :)


Co się okazało - Juana nauczył polskiego NAJLEPSZY nauczyciel - brak innego wyjścia, który akurat jemu objawił się w postaci polskiej dziewczyny :) To się Kropkowi od razu przypomniały jego pierwsze dni w Holandii, jego ukochani (teraz) nauczyciele, którzy od samego początku mówili do niego WYŁĄCZNIE po holendersku i wcale nie wolno. Nie było łatwo, ale to im Kropek zawdzięcza poziom, na którym jest obecnie i na którym każą mu się uczyć, jak np dzisiaj, o dachówkach i rybach ;)

Nowa Zelandia :)

Kropek poznał w swoim życiu 3 nowozelandczyków, spośród których, jak się dziś okazało 2 niezależnie od siebie poznanych przyjaźni się z sobą :) Co więcej jeden zapoznał drugiego z jego obecną holenderską małżonką!

Scenka rodzajowa:
Występują - Andrew - kolega z kursu oraz Kropek
Andrew (zobaczywszy Kropka długopis z logem szkoły): O, uczysz w Rijn Ijssel, a czego?
Kropek: Niemieckiego
Andrew: Mój kolega też ...
Kropek (imidjetly): Paul???
Andrew: Tak :)

2 Kommentare:

  1. I daleej uwazasz, ze brak pewnych cech?

    AntwortenLöschen
  2. Mhm ... ale fakt - gotowosc staniecia wobec z posladkow wzietego wyzwania mam rozwinieta ZNAKOMICIE :) Zycie mnie nauczylo!

    AntwortenLöschen