Samstag, 16. März 2013

Wszyscy jesteśmy obcokrajowcami.



I super :)  Dzięki temu Kropek nigdy nie doznał tu żadnych nieprzyjemności ze względu na swoją narodowość, no może nie licząc chłopców z klasy COM2a, którzy od czasu do czasu krzyczą za nim nazwiska polskich piłkarzy grających w zachodnich klubach oczekując do Kropka bardziej zaawansowanej wiedzy na ten temat ;)

Jakiś czas temu dzieciaki Kropka miały prezentacje o niemieckich miastach. O ile w klasie Alego i Kropka znajdują się chłopcy typu Gijs kompletnie pozbawieni kompleksów językowych i każdych innych, są tam też nieśmiałe dziewczynki typu: "Nie, nie zrobię, nie umiem, boję się". Jakoże była to pierwsza prezentacja dzieciaków, wymyśliliśmy, że w takim razie spotkamy się z dziewczynkami, żeby zaprezentowały swoją pracę raz nie przed klasą a po prostu przed nami i łącznie jakimiś 3 uczniami. Siedzieliśmy więc sobie w takiej małej salce wyglądaliśmy super: 5 osób - Ali (Turcja), Rachel (Afryka), Marlies (Holandia/Malezja), Bei Lei (Azja) i Kropek z czego to właśnie wygląd Kropka nadawał się z całego towarzystwa najbardziej na "w miarę" holenderski.

W ogóle "obcokrajowczość" ma w tym kraju wiele odcieni. Kropka np mega-fascynuje jej ostatnie stadium - zjawisko obcokrajowca permanentnego ;) Takiego typu "mieszkam tu 40 lat, może tu umrę (a może nie) - Jestem Turkiem, any questions?" ;) Stadium przed są niektóre dzieci Kropka, które w większości już tutaj się urodziły. Ostatnio np Kropek poznał Surina - bardzo sympatycznego Hindusoholendra. Mimo że chłopak urodził się w Holandii i już jego dziadkowie tu mieszkali, Surin mówi, że ma swoją "hinduskość" we krwi i z dumą opowiada o tym, że jego ród należy w Indiach do wysokiej, posługującej się określonym językiem kasty.

Dużo fajnej dziwności i ciepła w tych dzieciakach!

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen