Montag, 17. September 2012

Baaardzo długi dzien ... 

Chapter one: "A idzcie Wy wszyscy ode mnie z holenderskim porzadkiem!!!"

Dzisiaj Kropek siedzial sobie ladnie od rana w pokoiku i szył swoj genialny plan na za tydzien az tu nagle do pokoiku wparował Pan Han i spytał Kropka czy Kropek dostał jego mejla a propos dzisiejszych zajec. Na kropkowe pytanie czy Pan Han wyslal mejla w weekend Kropek otrzymał odpowiedz, ze nie, ze "Dzis w nocy" I rzeczywiscie mejl doszedł ... o godzinie 2:18 (sic!) Było w nim bardzo ładnie napisane, co Pan Han zamierza nomen omen dzis zrobic ze swoimi dziecmi, była w nim rowniez opisana rola Kropka w zajeciach ... W Kropku w tym momencie wezbrały uczucia, ktore jakby chciec sie ograniczyc wyłacznie do chrzescijanskiego słownictwa mozna strescic w jednym zdaniu: ... Zartujesz, nie??? Oczywiscie Kropek jest dzielny i generalnie chetnie probuje, wiec zrobił te zajecia i uwaza, ze jak na czas, ktory dostał na ich przygotowanie bardzo mało sie sypło ... No i Kropek oczywiscie znowu wyszedł na najwieksza Niemke w całej Holandii (znaczy konkretnie przy tłumaczeniu Panu Hanowi, zeby nie robił tak Kropkowi wiecej)

Chapter two: Ik ben Lucy :)

Potem Kropek pojechał na pierwsze w zyciu zajecia niderlandzkiego i bardzo mu sie podobało :) Coby prowadzacy spotkanie mogł obczaic poziom Kropka i innych zebranych, otrzymali oni zadanie, zeby napisac cos o sobie po niderlandzku no i wtedy Kropek sie zorientował, ze nie umie pisac po niderlandzku a raczej ze nigdy niczego w tym jezyku nie napisal wiec nie wie czy umie. Ale potem wział sie do roboty i normalnie z zadnej swej literackiej produkcji nie jest tak dumny jak z tych 5 zdan ktore stworzyl, charakteryzujacych sie nadfrekwencja zaimka osobowego "ja" :)

Chapter trie: Zapach miasta noca - nie do opisania.

Dobranoc!

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen