Samstag, 1. Dezember 2012

Holenderska kulturówka z perspektywy "schabowego" kraju, część kolejna :)

Milość Kropka do Holandii nie jest milością latwą, co więcej niejednokrotnie trudno stwierdzić czy aby napewno odwzajemnioną. Holandia to jest taki kraj, w którym wszystkiego jest mniej. W którym wszyscy mieszkają, a nikt tak naprawdę nie jest w domu.

Impreza po holendersku

Na początek krótka historia: Kropek ma lącznie 5 wspóllokatorów, spośród których jeden namiętnie robi w domu imprezy w piątek wieczorem (czasem dla odmiany zdarzy mu się zrobić imprezę w sobotę).  W poprzedni weekend u Kropka byl Besuch. No i Kropek obudziwszy się w sobotę rano stwierdzil, że znowu ma jakieś maziaje w toalecie. Powróciwszy więc do pokoju powiedzial do Besucha: "Zobacz jakie mam w toalecie graffitti." Jakże zdziwiona byla A. zobaczywszy glupi wierszyk na wiszącej na drzwiach kartce spodziewając się conajmniej zamazanych ścian :)

Impreza holenderska kończy się zawsze grzecznie o 1 w nocy, a jej uczestnicy nie marzą po ścianach. Pić chyba piją, bo krzyczą, ale nic Kropkowi nie wiadomo o incydentach typu rzyganie czy chodzenie po dachach. Na POLSKIEJ imprezie natomiast może wydarzyć się WSZYSTKO.

Obiad po holendersku

Pewna osoba niegdyś wlożyla wiele wysilku w wyjaśnienie Kropkowi, co to "obiad". Polski obiad otóż sklada się z a) kotleta, b) kartofli, c) (ewentualnie) warzyw.  Kotlet jest bardzo ważnym elementem polskiej kultury i nie ma przebacz! Niejedno polskie dziecko musialo się przemęczyć z ociekającym tluszczem kawalkiem mięsiwa ... właśnie - POLSKIE dziecko.

Droga G, otóż to:




też jest obiad tylko taki - holenderski :) Ladny, nie?

Co absolutnie trzeba holendrom oddać to to, że są narodem bardzo szczuplym.


Przestrzeń / wlasność po holendersku

Holandia byla niegdyś krajem kalwinistycznym. Z tych czasów ludziom pozostalo tutaj dość konkretne podejście do wlasności, pieniędzy i przestrzeni. Przestrzeń holenderska jest przestrzenią wąską i wysoką, a z tą wlasnością to np super widać w Kropka kuchni. Z Mario Kropek jeszcze się nie ohajtal, a już ma wspólnotę majątkową ;) No bo bez kitu, jeśli Kropek użyje SWOJEGO otwieracza do konserw raz na miesiąc to nie stanie się nic zlego jeśli przez kolejne 29 dni będzą go używać inni czlonkowie "komuny". I to wlaśnie NIE JEST podejście holenderskie. Podejściem holenderskim jest rozdzial wlasności na "moje" oraz "moje i tylko moje".

Apropos kasa: Holandia jest krajem drogim. Są jednak takie miejsca, gdzie można upolować fajne rzeczy w niskich cenach. Hitami z cyklu: "1001 pierdół" są takie sieci jak XENOX czy HEMA. Do pierwszego z nich mozna się wybrać np wtedy kiedy czlowiek odkryje, że do życia w obcym kraju potrzebuje sztucieców, w drugiej z sieci nigdy nie wiadomo, co sie dostanie (ostatnimi zdobyczami Kropka są suszarka na ciuchy oraz gaciory na silownię :)

Wolność po holendersku

Holendrzy pewnych tematów wyraźnie nie ogarniają. Wielokrotnie i od różnych osób Kropek slyszal tutaj np na temat narkotyków, że w Holandii się tego "nie popiera / nie pozwala na to, ale też że się tego nie zabrania" Holendrzy stwierdzają też dumnie, że w ich kraju absolutnie nie ma tolerancji dla przestępczości, chociaż Kropek nie jest tak do końca pewien, że wlaścicielami tych wszystkich legalnych coffee shopów i burdeli są praworządni holenderscy obywatele. Chociaż bardzo możliwe, że to po prostu jeden z tych momentów kiedy Kropek nie ogarnia Holandii ;)


Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen